Kropka w paski



Dzień przed wyjazdem Kropki nie było pod kołdą, nie spała na fotelu, i nie urzędowała w szufladzie.

Kropka zniknęła. Poszła zwiedzać Ginestrę pachnącą czarnym bzem i skoszoną trawą. Poszła słuchać brzęczenia pszczół i sennego poszczekiwania reksika.

JC ruszył w kierunku podmurza i piwnicy rodzinnej Kropki, a ja zaczęłam kicikiciać.

Odzew był natychmiastowy.

Kropka milcząca miauknęła tak, że poderwały się wróble na dachu.
Kropka prywatna i najczęściej mieszkająca w szuflacie, stała na obrośniętym bluszczem balkonie niczym Julia w pręgi.
Kropka nie lubiąca się przytulać zeskoczyła mi prosto w ramiona i pozwoliła się zanieść do domu.

Najwyraźniej nawet w przypadku kotów, powrót do korzeni nie zawsze jest tym, czego by się oczekiwało.

3 comments:

  1. zdjęcia fajne, opowieść natomiast taka sobie

    ReplyDelete
  2. śliczny tygrysek!

    ReplyDelete
  3. A mnie opowieść się podoba. Mój kocur czasem też robi takie akcje a jak po poszukiwaniach wróci, na długo znów zadawala go łóżko, fotel i miseczka.

    ReplyDelete

Powered by Blogger.