wiejskie tradycje świąteczne

są takie, że ich specjalnie nie ma. A przynajmniej ich nie widać. Na św. Jana w maju nad via Pratarello przeciągnięto światełka (niektóre nawet przypominały śnieżynki) a na święta bożego narodzenia już ich nie było. Nie było też choinki na placu (ani przed siedzibą gminy w Monteleone). Co niektórzy powiesili sobie migające światełka na balkonach. Przy wjeździe do Ginestra ktoś straszył napisem auguri z wypalonym pierwszym u. Pan Jezus dostał w prezencie nowy sznurek, którym jest przywiązany do krzyża, i czerwony różaniec na szyję.


Anna Maria zrobiła ciasteczka świąteczne: miód i orzechy włoskie. Pokrojone w kostkę i włożone między liście laurowe (dla zachowania świeżości i nadania aromatu). Ustawiła też szopkę. Bo szopka, w przeciwieństwie do choinki, jest prawdziwą włoską tradycją.

Rodziny oderwały się od panettone , najechały klasztor w Greccio i urządziły sobie passagiattę w wąskich korytarzach. Nie po raz pierwszy dziwowaliśmy się tradycji nakazującej wycieczkę rodzinną do miejsca, którym nikt nie jest zainteresowany. Od czasu do czasu ktoś pstyknął zdjęcie komórką, ktoś zadzwonił, a ktoś inny zastanawiał się nad menu w pobliskiej restauracji. Na szopki nikt specjalnie nie patrzył, bo i szopkę ma w domu.

A poza granicami Ginestry najpopularniejszą dekoracją, oprócz migoczących lampek, był mikołaj wchodzący po linie na balkon lub na drzewo.

6 comments:

  1. Witam, jestem w tych progach pierwszy raz i po wstepnym wgladzie czuje , ze bede bywala czesciej (jesli pozwolisz gospodynio). Oczywiscie droga 'od bloga do bloga" tu trafilam. ciekawajestem wloskich klimatow w polskim odczuciu. ja z moim "makaroniarzem" mieszkam w Polsce i jest nam tu dobrze. Kiedys wzdychalam do slonecznej krainy, ale po kilku miesiacach tam jakos mi preszlo. Moze zaklimatyzowalam sie tutaj, a tam nie trafilam na bratnie dusze...pozdrawiam serdecznie. Monika

    ReplyDelete
  2. serdecznie witam we wloszczyznie, komentarze/korekty beda mile widziane. Ostatecznie ani JC ani jestesmy jedynie barbarzyncami zza Alp :-)

    ReplyDelete
  3. mamma mia, u mnie tez te przeklete mikolaje. niektore sa naturalnej wielkosci uwieszone na balkonach...w zeszlym roku byl prawdziwy wysyp, w tym jakos im torche przeszlo.

    ReplyDelete
  4. pewnie odsprzedali do Sabina :-) Najlepszy mikolaj wspinal sie po drabinie do nieba. Reklama wypozyczalni sprzetu ciezkiego.

    ReplyDelete
  5. Melduję, że wspinające się Mikołaje opanowały również Brukselę i okolice (Mons i Grand Hornu).
    I zapytuję - byłaś drugi raz w Greccio? Jak się podobało JC?

    ReplyDelete
  6. Greccio jest fajne w pazdzierniku a nie w swieta. Ciasno i glosno. Wiec JC zachwycony nie byl. Podobalo mu w klasztorze w Subiaco. Zdjecia przy innej okazji.

    ReplyDelete

Powered by Blogger.